Białko sojowe, E 450, E 451, E 452, E 331- stabilizatory, glukoza, E
407, E 425i - substancje żelujące, E 508 - reg. kwasowości; E 621 -
substancja wzmacniająca smak i zapach, E 316.
Nie, to nie spis składników do mojej karkówki. To niektóre z dodatków, które znajdziemy w wędlinach ze sklepu. Nie zagłębiałam się szczegółowo, przyznam, co znaleźć tam można jeszcze. Żaden ze mnie mały chemik, nie będę tu udawać znawcy. Pewno nawet przymknęłabym oko na te wszystkie E-cuda, gdyby wędliny te "jakoś" smakowały.
A o wędlinę która smak ma, jest trudno. Milion razy stałam przed stoiskiem oglądając szynki, polędwice, które wyglądają podobnie do siebie, mają podobny kolor, fakturę - różnią się głównie nazwą i ceną. A najbardziej mnie śmieszy, że pospolity boczek bywa droższy niż "szynka". Ciekawe dlaczego? Może trudniej go podrobić?
Myślałam nawet o tym, że mój kłopot z zakupem czegoś, co będzie mi smakowało i co odróżnię nawet z zamkniętymi oczami od reszty, bierze się stąd, że zerkam na zbyt niską półkę cenową. Kupię mniej, za to lepiej-pomyślałam. Tylko od jakiej ceny mogę mieć pewność, że kupię dobrze? To będzie 30? 50 zł za kg?
No i tak stałam patrząc jak cielę na malowane wędliny i ... zwątpiłam. Zamiast testować niepewnej jakości "cóś", potestuję domowe wędliniarstwo. Jakieś tam próby miałam już wcześniej, ale jako, że jestem mało poukładana i systematyczna, doglądanie mięcha w marynacie przez kilka dni wydawało mi się ponad moje siły :) No ale desperacja to najlepsza motywacja i na święta była pieczona karkówka.
SKŁADNIKI:
- 1,5 kg karkówki
- 2 litry wody
- 2 łyżki soli peklowej
- 3 liście laurowe
- 5 ząbków czosnku
- 5 ziaren ziela angielskiego
- 7 ziaren czarnego pieprzu
- Opcjonalnie, w zależności od upodobań, możecie też dodać kolendrę, jałowiec, majeranek, czy kminek...
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Wodę zagotowujemy, po czym dodajemy do niej sól i przyprawy. Mieszamy, by sól się rozpuściła. Tak przygotowaną zalewę schładzamy.
Mięso (również schłodzone, wkładamy do naczynia, w którym zamierzamy je peklować. Pamiętajcie, że musi być ono odporne na działanie soli - najlepiej się więc do tego nadają naczynia kamionkowe lub szklane. Ostatecznie może być to emaliowany garnek, ale nie może on posiadać absolutnie żadnych uszkodzeń. Do mięsa wlewamy zalewę. Obciążamy mięso odwróconym talerzykiem.
Naczynie z mięsem wstawiamy w chłodne miejsce, najlepiej do lodówki (najlepsza temperatura do peklowania to ok. 5 stopni Celsjusza). No i w tej lodówce trzymamy mięcho kilka dni. Przy 1,5 kg karkówce, najlepiej by było, gdyby trwało to ok. 10-14 dni. Niektórzy peklują krócej, ale wtedy zachodzi obawa, że mięso nie będzie miało równego koloru-środek może się nie zapeklować.
Mięso najlepiej codziennie obracać i nakłuwać siakimś szpikulcem, w kilku miejscach. Gdybyście zauważyli, że woda (zalewa) staje się BARDZO mętna, krwista, wymieńcie ją na nową.
Po tych 10-14 dniach mięsiwo należy sznureczkiem obwiązać ( choć ja jestem fanką gotowych siatek na mięso, co wyglądają jak kawał pończochy wyuzdanej , hm.."kurtyzany") i upiec w rękawie, w temperaturze 180 stopni, w piekarniku z termoobiegiem, przez około 1,5 godziny. Pod koniec pieczenia można rękaw rozerwać, by mięso się ładnie przypiekło z wierzchu.
Upieczoną karkówkę wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy na jakieś pół godzinki, niechże se "odpocznie".
Gdy wystygnie, trzymamy ją w lodówce.
Jest idealna na kanapki! Soczysta, pachnąca przyprawami, ma ładny różowy kolor. Pycha!
Pulpeciki z białą fasolą