Ta mielonka to moje dziecko, duma, chluba i szczęście :). Zawdzięczam je forum wedlinydomowe.pl . Stąd moja wiedza i tam godziny spędzone na dokształcaniu się.
I nieoceniona okazała się jedna z czytelniczek, Lil Oddiette , która to niewinne pytanie o mielonkę zadała. Jej to mielonkę tę dedykuję :)
Lekko nie było. Po drodze popełniłam kilka błędów, o których nie omieszkam Wam napisać. Nie mniej jednak efekt finalny zadowolił mnie w 100 %.
Pamiętajcie więc, by sprawdzać oznaczenia na butelkach (cytuję za ww. forum) :
PE - będzie mięknąć w tej temperaturze
PP - w porządku
PC - w porządku
PET - może się odkształcać
PVC - bardzo źle (migracja)
Dodajemy do mięsa przyprawy i wodę, po czym wyrabiamy mięso dłonią, co najmniej kwadrans. Gotową masę mięsną wkładamy do butelek, starannie upychając, np. pomagając sobie trzonkiem od drewnianej łyżki. Im ściślej to zrobimy, tym mielonka będzie miała ładniejszą strukturę i kształt. Ja tu popełniłam błąd - użyłam butelki nieprzeźroczystej, więc trudno mi było obserwować proces "upychania". Przeźroczyste butelki ułatwią Wam zadanie.
Butelki z zwartością mięsną zakręcamy i wkładamy do lodówki na 24 godziny.
Po upływie tego czasu robimy zabezpieczenie na nakrętkach butelek, na wzór tych, które możemy zobaczyć na szampanie. Niestety nakrętki pod wpływem ciepła zaczną się nam odkręcać, a mielonka uciekać - warto się zabezpieczyć zawczasu. U mnie wyglądało to tak :
Takie butelki wkładamy do gara z wrzątkiem. Parzymy w temp. ok. 75 stopni (przydaje się termometr!) przez 1,5 godziny. Wyjmujemy, wkładamy do zimnej wody na 2 godziny ( ja dodałam do wody kostki lodu). Następnie chłodzimy butelki w lodówce przez około 8 godzin.
Teraz pozostało już tylko odciąć "dupki" butelek, odkręcić nakrętki i wypchnąć mielonki na światło dzienne :).
Kroimy i jemy :)
I nieoceniona okazała się jedna z czytelniczek, Lil Oddiette , która to niewinne pytanie o mielonkę zadała. Jej to mielonkę tę dedykuję :)
Lekko nie było. Po drodze popełniłam kilka błędów, o których nie omieszkam Wam napisać. Nie mniej jednak efekt finalny zadowolił mnie w 100 %.
SKŁADNIKI:
- 1 kg łopatki
- 20g soli peklowej
- 3 ząbki czosnku (następnym razem dam więcej, będzie coś w stylu kiełbasy czosnkowej)
- pół łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
- pół łyżeczki kolendry roztartej w moździerzu
- pół łyżeczki majeranku
- 50ml wody
- 2 półlitrowe plastikowe butelki po napojach - najlepiej z oznaczeniem na dnie- PP lub PC)
Pamiętajcie więc, by sprawdzać oznaczenia na butelkach (cytuję za ww. forum) :
PE - będzie mięknąć w tej temperaturze
PP - w porządku
PC - w porządku
PET - może się odkształcać
PVC - bardzo źle (migracja)
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Mięso oczyszczamy ze wszystkiego , czego nie chcielibyście znaleźć w mielonce. Mówię o błonkach głównie, ewentualnych chrząstkach. Nie usuwajcie tłuszczu, ponieważ mielonka wyjdzie bez niego zbyt sucha. Kroimy łopatkę na mniejsze kawałki, po czym przepuszczamy je przez maszynkę do mielenia mięsa o sitku ok. 5 mm.Dodajemy do mięsa przyprawy i wodę, po czym wyrabiamy mięso dłonią, co najmniej kwadrans. Gotową masę mięsną wkładamy do butelek, starannie upychając, np. pomagając sobie trzonkiem od drewnianej łyżki. Im ściślej to zrobimy, tym mielonka będzie miała ładniejszą strukturę i kształt. Ja tu popełniłam błąd - użyłam butelki nieprzeźroczystej, więc trudno mi było obserwować proces "upychania". Przeźroczyste butelki ułatwią Wam zadanie.
Butelki z zwartością mięsną zakręcamy i wkładamy do lodówki na 24 godziny.
Po upływie tego czasu robimy zabezpieczenie na nakrętkach butelek, na wzór tych, które możemy zobaczyć na szampanie. Niestety nakrętki pod wpływem ciepła zaczną się nam odkręcać, a mielonka uciekać - warto się zabezpieczyć zawczasu. U mnie wyglądało to tak :
Takie butelki wkładamy do gara z wrzątkiem. Parzymy w temp. ok. 75 stopni (przydaje się termometr!) przez 1,5 godziny. Wyjmujemy, wkładamy do zimnej wody na 2 godziny ( ja dodałam do wody kostki lodu). Następnie chłodzimy butelki w lodówce przez około 8 godzin.
Teraz pozostało już tylko odciąć "dupki" butelek, odkręcić nakrętki i wypchnąć mielonki na światło dzienne :).
Kroimy i jemy :)
Fantastyczne, niestety uwielbiam mielonkę... ;D
OdpowiedzUsuńNależysz do tego samego klubu co mój mąż :D On uwielbia mięso, ale w najwyższym stopniu przetworzenia, tak by jak najmniej mięso przypominało :D Dziwny gust, ale co tam :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzytając ten post wyliczałam sobie co mamy w domu coby taką mielonkę zrobić, skończyłam na tym, że nie mamy maszynki do mielenia mięsa ale trzeba to jak najszybciej zmienić.
OdpowiedzUsuńA jak ze smakiem tejże mielonki? Jest dobra czy bardzo dobra?
Kurczę, mielonkę mi zadedykowano. To jest, kurczę, zaszczyt :D
Jest w pyteczkę, choć jak wspomniałam, mi się zamarzyło czosnku więcej. Mój monsz, szanowny, co żre najbardziej przetworzone mielonki świata, chętnie brał ja ją na kanapki do pracy - nie znam lepszych referencji :)
UsuńA mielonkowa dedykacja, to ten, dobrze, że mi tu nie krzyczysz, że jak mogłam. Strasznie ci dziękuję za inspirację, naprawdę. Odkryłam nowe, niezmierzone pokłady edukacji. Proste pytanie, a tyle nauki że ho hoooo
BTW "order z mielonki" - to brzmi dumnie!
UsuńJesteś genialna! Sorki, zabieram przepis do ulubionych :)
OdpowiedzUsuńBierz, rób, jedz... i niech Ci w cycki pójdzie! :D
UsuńHihi, niech tam sobie w nie idzie, będę bardzo zadowolona :D
UsuńJa też chcę w cycki :)
UsuńEj jak w cycki, to ja też podkradam przepis i robię :P
UsuńI potem wszystkie cycate będą śmigać :D
UsuńIwonka, mistrzostwo świata... ale co się uśmiałam przy wyobrażeniu sobie tego procesu napychania mięska do butelek to moje :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś widziałam gdzieś mielonkę parzoną w rękawie do pieczenia, ale ta butelka niezła... Tylko... no właśnie, czy podczas podgrzewania do takiej temperatury nie wytwarzają się jakieś szkodliwe substancje? Jestem zupełną ignorantką w tej materii i może dlatego nieco sceptycznie nastawiona.
Nie jetem technologiem, chemikiem itd. - moja wiedza caluśka się opiera na wyżej wymienionym forum. Ale- mimo uzycia butelek PET - plastiku w mielonce nie wyczułam.
UsuńI jeszcze mi się przypomniało: oprócz tego że ludzie robią wędliny w szynkowarach, to widziałam też robione w samych osłonkach barierowych (do kupienia w hurtowniach wędliniarskich). Te osłonki to po prostu sztuczne jelita, w różnych rozmiarach, które można długo parzyć i się nie odkształcają.
UsuńCo do rękawa, wydaje mi się też że folia do pieczenia źle znosi "gotowanie", bo z tego co czytałam, niezbyt się nadaje nawet jako woreczek do szynkowaru. Ale nie testowałam-więc ręki uciąć nie dam.
Mnie się marzy przejście całkowite ze sklepowych wędlin na domowe (no może prócz wędzonych, bo wędzarni se na balkonie nie zbuduję raczej :) ), więc i tak w szynkowar zainwestuję :)
z tym , że worki/folia do pieczenia się do szynkowarki nie nadają, to bzdura- poczytałam troszkę i jedyny kłopot to taki, że worki się dra czasem. sorki, że tak komentuje sama siebie, ale wole sprostować, żeby ktos przypadkiem przeze mnie nie zgłupiał :)
Usuńoryginalne i ciekawe przepisy ;-) z chęcią przejżę i wypróbuje ;p
OdpowiedzUsuńA ile wody dodać do mięsa? Piszesz, że mięso wyrobić z przyprawami i wodą.
OdpowiedzUsuń50 ml.
UsuńEdytowałam literówki w poście i wcięło gdzieś tę wodę ze składników, już dopisuję :) Dzięki!
Kształt bombowy! :) A i ta mielonka pewnie niczego sobie;)
OdpowiedzUsuńMożna by je poustawiac w pionie, takie mielonki :) Mięsna impreza na całego :D
UsuńOjezu ale super! :D Nie mam maszynki do mięsa ale mam robota kuchennego co mi wszystko sieka, z mięsem sobie też powinien poradzić. Muszę zrobić jak mi się zapasy wędlin skończą. U mnie na blogu jest fajny przepis na pieczoną karkówę, jak lubisz - u mnie rewelacyjnie się sprawdza jako szyna.
OdpowiedzUsuńLubię lubię :) Mój blog to w ogóle taki mało wegetariański jest :P
UsuńPoproszę więcej wędlin <3 I takich pieczonych też. Dużo! Dużo!
OdpowiedzUsuńBędę robić ja.
Będą! Mam plany na wakacje lekko zboczone - zbudować u rodziców wedzarnię, to po pierwsze, po drugie skorzystać z tego że maja rodzice piwnicę, więc będę kiełbachy suszyć, po trzecie muszę się nauczyć świnię rozparcelowywać - bo nie umiem, więc zakupię połówkę świni, zatrudnię jako szkoleniowca mamę i będę się w rzeźnika bawić :) A potem w masarza :)
UsuńJak zobaczyłam Twój wpis, to pomyślałam, że można użyć foliowego rękawa do pieczenia. Patrzę w komentarze, a tam sugestia Margarytki :)
OdpowiedzUsuńJa do butelek mam sceptyczne podejście w ogóle, bo nie powinno się pić napojów z plastikowych butelek (choć jest to dla nas najwygodniejsza opcja), ale to temat na inną rozmowę.
Co do rękawa - nie wiem, czy nie jest to dobry pomysł? W takim rękawie gotowałam faszerowanego sandacza i nic się nie stało ani rybce, ani folii :)
Mielonkę chętnie spróbuję :)
Dobrze wiedzieć o tym gotowaniu w rękawie, dzięki :)
UsuńTe butelki są trochę kontrowersyjne, wiadomo; stąd docelowo jednak mam zamiar się w szynkowar zaopatrzyć, bo bałabym się ich używać częściej niż sporadycznie, a wędlinowych planów mam już "pincet"....
Pod wpływem Waszych komentarzy tak se o tym rękawie rozmyślałam (swoją drogą trzeba być niezłym zbokiem żeby o mielonce po nocach myśleć :) ) ... Jakoś nie umiałam sobie wcześniej wyobrazić ścisłego upchnięcia mięsa w worku, tak by mielonka była naprawdę zwarta. No i sugerowałam się tym, że szynkowar, jak i butelka jakby to mięso jeszcze "dociskają" ... Ale w sumie w szczelnie zamkniętym worku też powstanie ciśnienie, a poza tym mielone,zwłaszcza porządnie wyrobione, samo z siebie trzyma się "kupy"... Jedyne ryzyko to takie, że folia może pęknąć, ale staranne odpowietrzenie może wystarczy, by worek wytrzymał :)
Trza będzie, mimo początkowego nastawienia na "nie", po prostu potestować :) Zawsze to lepiej by mięcho miało kontakt z celulozą niż z PP :)
Ja bym to zrobiła inaczej. Zamiast upychać mięso w rękawie, zrobiłabym tak:
Usuńrozcięła rękaw, by powstal dość duży prostokąt i uformować masę w rulon, po czym zwinąć rękaw, tworząc roladę, ale boję się trochę, jak to może wyjść w praktyce, bo wiem, że mięso lubi "puchnąć". W każdym razie nie zaszkodzi spróbować, bo miejsca na szynkowar naprawdę nie mam póki co :)
Kochana, z nieba mi spadłaś. Muszę wybrać się do babci, by mięcho zmielić i biorę się do roboty - koniecznie! Dam znać jak już się z tym upora, :) Buziak!
OdpowiedzUsuńI jak? Robiłaś? Koniecznie daj znać!
UsuńKochani, obleciałam dwa supermarkety w poszukiwaniu butelek z PP. Niestety , były tylko PET, albo nie można było dojrzeć oznakowania.
OdpowiedzUsuńMam pytanie, po czym takie butelki z PP macie?
MAria
z tym oznakowaniem to masakra jest...
Usuńja miałam po jakimś energy drinku, tylko za cholerę nie pamiętam jakim. jak będę w sklepie dziś to przelecę, hehe butelki, może znajdę :)
Alternatywą jest jeszcze szkło - zwykły słoik. Tak się robi kiełbasę słoikową. Tylko trzeba troszkę poszukać żeby znaleźć taki możliwie przypominający walec, bez zaokrągleń przy dekielku.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się , że PET-y po mleku spożywczym są właściwe. Wszak mleko takie jest w tych butelkach pasteryzowane.
OdpowiedzUsuńPomysłowe nie powiem. Fajnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńI jak łatwo można nadać fajny kształt mielonce, od razu lepiej smakuje :D
OdpowiedzUsuńZaje-fajne pomysł z ta butelką ps kilka lat już robię swoje kiełbasy i wiem co jem Brzuszek nie boli Zgaga nie piecze itd trzeba troszkę popracować ale Radości co nie miara i pół pieniędzy w portfelu😋
OdpowiedzUsuń