Niedługo czeka mnie wyjazd do Warszawy, dokąd zaprosiła mnie firma Winiary, na wspólne gotowanie z innymi blogerkami i ich dziećmi. Bardzo się cieszę, że poznam osobiście choć niektóre z Was, choć troszkę się stresuję samotnym wyjazdem do "stolycy".
Dajcie znać, jeśli któraś z Was również się wybiera do Warszawy na te samą "imprezę" co ja :) Szczególnie jeśli to, podobnie jak u mnie, pierwszy Wasz taki wyjazd i jedziecie tam "z pewną taka nieśmiałością " :D
No dobra, teraz czas na odrobinę tłustego fastfoodu :) Ostatnio mało go było na blogu, czas to nadrobić :)
Parówki. W dodatku z boczkiem i żółtym serem. Średnio zdrowe, kompletnie niedietetyczne, ale nie znam póki co faceta, któremu by nie smakowały :)
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni, a sami w tym czasie obieramy parówki z osłonek. Nacinamy je wzdłuż, nie do końca, tak aby powstała kieszonka, w którą wkładamy po kilka paseczków żółtego sera. Owijamy tak przygotowane parówki plasterkami boczku, spinamy całość wykałaczkami. Zapiekamy w piekarniku około 10 -15 minut.
Podałam Wam wersję podstawową, która smakowała przewybornie, głównie ze względu na to, iż użyłam świetnej jakości, smakowitego boczku z domowej wędzarni. Kiedy nie dysponuję aż takim smacznym boczkiem, urozmaicam danie wkładając do parówkowej kieszonki paseczki cebuli, czy też kawałki kiszonego ogórka.
Dajcie znać, jeśli któraś z Was również się wybiera do Warszawy na te samą "imprezę" co ja :) Szczególnie jeśli to, podobnie jak u mnie, pierwszy Wasz taki wyjazd i jedziecie tam "z pewną taka nieśmiałością " :D
No dobra, teraz czas na odrobinę tłustego fastfoodu :) Ostatnio mało go było na blogu, czas to nadrobić :)
Parówki. W dodatku z boczkiem i żółtym serem. Średnio zdrowe, kompletnie niedietetyczne, ale nie znam póki co faceta, któremu by nie smakowały :)
SKŁADNIKI:
- 8 dobrych parówek
- 8 plastrów żółtego sera pociętych na paski
- 8 dużych plastrów dobrego wędzonego boczku lub 16 małych
Podałam Wam wersję podstawową, która smakowała przewybornie, głównie ze względu na to, iż użyłam świetnej jakości, smakowitego boczku z domowej wędzarni. Kiedy nie dysponuję aż takim smacznym boczkiem, urozmaicam danie wkładając do parówkowej kieszonki paseczki cebuli, czy też kawałki kiszonego ogórka.
robiłam w zeszłym roku takie pychotka ;)))
OdpowiedzUsuńLadne masz talerze 3:)
OdpowiedzUsuńToż to idealne śniadanie dla mojego M :)
OdpowiedzUsuńW-wa nie taka straszna, dasz radę i czekamy na relacje :)
Bardzo dobre - czasami robię - pycha - Będziesz miała fajne spodkanie - życzę dobrej podróży :)
OdpowiedzUsuńo mniam, coś dla mnie na śniadanie :D!
OdpowiedzUsuńaż mi ślinka uciekła..
Danie super, parówki inaczej i na pewno wypróbuję :D ale najbardziej mnie urzekł.... talerz :* Jak Wawa?
OdpowiedzUsuńKochana, tu się dowiesz wszystkiego - no prawie :) http://jajem.blogspot.com/2012/05/jak-wiecie-ostatnie-dwa-dni-spedziam-w.html
Usuń