Przepis wynaleziony na blogu pewnej Cholery, która to, jeśli Cholerze wierzyć, podchwyciła go z bloga Potrawy Półgodzinne... Tak, ostatnio brakuje mi weny i intensywnie posiłkuję się (dosłownie i w przenośni) , przepisami, które krążą w sieci. Ale pochwalę się, że trafiam (odpukać) na przepisy bardzo dobre, powtarzane po kilkakroć pod mą rodzinną strzechą. Warto je propagować, toteż mimo, że odtwórcze, umieszczam je na blogu i ja.
Przepis na ziemniaczki "niby-z-ogniska" nieco udoskonaliłam. Jedną zaledwie przyprawą-ale zmiana jest dość znaczna. Ale wypróbujcie obie wersje i sami oceńcie, która Wam bardziej odpowiada...
Cóż niezwykłego jest w zwykłych kartoflach upieczonych w piekarniku? Dzięki odpowiedniej, ale nieskomplikowanej technice, ziemniaki są chrupiące z zewnątrz, mają grubą skórkę, ale też mięciutki, kremowy środek - niemal dokładnie taki, jak ziemniory pieczone w rozżarzonym letnim wieczorem ognisku. Brakowało im jednak jednej magicznej cechy-zapachu palonego drewna. Udało mi się go jednak nieco podrobić.
Ziemniaki oczywiście obieramy i myjemy (choć młode, jak sądzę wystarczyłoby tylko umyć). Lekko odsączamy je z wody, ale nie osuszamy całkiem - muszą pozostać wyraźnie wilgotne. Małe pozostawiamy jak je natura stworzyła, zaś te większe przekrawamy na mniejsze kawałki.
Bierzemy czystą foliową torebkę i wsypujemy do niej mąkę i przyprawy. Mieszamy. Do przypraw w torebce wrzucamy ziemniaki i robimy im reklamówkowe trzęsienie ziemi. Potrząsamy torbą po prostu, by ziemniaki obtoczyły się w mące i przyprawach. Niezbyt grubo, ale też w miarę dokładnie.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia, na papier wykładamy ziemniaki. Pieczemy je w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 30-45 min.
Jeśli macie, jak ja, piekarnik bez termoobiegu, musicie kila razu obrócić ziemniaki na inna stronę, tak by równomiernie się opiekły. Warto też przez ostatnie 10-15 minut piec je w nieco wyższej (200 stopni) temperaturze, dzięki czemu skórka będzie naprawdę gruba i chrupiąca. Jako miłośnik ziemniaczanej skórki nawet nieco przedłużyłam proces przypiekania ziemniaków :)
Zjadamy koniecznie na gorąco, bo najlepiej smakują takie jeszcze parzące w palce, parujące ze środeczka po przełamaniu....
Przepis na ziemniaczki "niby-z-ogniska" nieco udoskonaliłam. Jedną zaledwie przyprawą-ale zmiana jest dość znaczna. Ale wypróbujcie obie wersje i sami oceńcie, która Wam bardziej odpowiada...
Cóż niezwykłego jest w zwykłych kartoflach upieczonych w piekarniku? Dzięki odpowiedniej, ale nieskomplikowanej technice, ziemniaki są chrupiące z zewnątrz, mają grubą skórkę, ale też mięciutki, kremowy środek - niemal dokładnie taki, jak ziemniory pieczone w rozżarzonym letnim wieczorem ognisku. Brakowało im jednak jednej magicznej cechy-zapachu palonego drewna. Udało mi się go jednak nieco podrobić.
SKŁADNIKI:
- 1-1,5kg ziemniaków
- 1/2 szklanki mąki pełnoziarnistej (pszennej, żytniej lub innej)
- 1 łyżeczka soli
- 2 łyżeczki słodkiej papryki lub słodkiej papryki wędzonej (i to rozwiązanie całej zagadki - wędzona papryka podrabia ten boski zapach ogniska)
- 2 łyżeczki ostrej papryki
- 0,5 łyżeczki pieprzu
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Ziemniaki oczywiście obieramy i myjemy (choć młode, jak sądzę wystarczyłoby tylko umyć). Lekko odsączamy je z wody, ale nie osuszamy całkiem - muszą pozostać wyraźnie wilgotne. Małe pozostawiamy jak je natura stworzyła, zaś te większe przekrawamy na mniejsze kawałki.
Bierzemy czystą foliową torebkę i wsypujemy do niej mąkę i przyprawy. Mieszamy. Do przypraw w torebce wrzucamy ziemniaki i robimy im reklamówkowe trzęsienie ziemi. Potrząsamy torbą po prostu, by ziemniaki obtoczyły się w mące i przyprawach. Niezbyt grubo, ale też w miarę dokładnie.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia, na papier wykładamy ziemniaki. Pieczemy je w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 30-45 min.
Jeśli macie, jak ja, piekarnik bez termoobiegu, musicie kila razu obrócić ziemniaki na inna stronę, tak by równomiernie się opiekły. Warto też przez ostatnie 10-15 minut piec je w nieco wyższej (200 stopni) temperaturze, dzięki czemu skórka będzie naprawdę gruba i chrupiąca. Jako miłośnik ziemniaczanej skórki nawet nieco przedłużyłam proces przypiekania ziemniaków :)
Zjadamy koniecznie na gorąco, bo najlepiej smakują takie jeszcze parzące w palce, parujące ze środeczka po przełamaniu....
tai ziemniaczki kojarzą mi się z latem, bardzo fajny pomysł:) po co czekać tak długo:D:D
OdpowiedzUsuńObudziłaś nasze wspomnienia: ogniska, gitara, ziemniaki dochodzące w żarze... :-)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiecie jak mi miło :D Jezusie najzareński, jak to dobrze, ze już za miesiąc wiosna, przynajmniej ta kalendarzowa... Parafrazując coca-colę : coraz bliżej lato..coraz bliżej latooo.. :)
UsuńTakich to jeszcze nie jadłam, musiały być przepyszne:)
OdpowiedzUsuńMusiały być przepyszne, takich jeszcze nie jadłam:)
OdpowiedzUsuńmatko, a ja na diecie.... Ziemniaków pragnę...
OdpowiedzUsuńświetne ziemniaczki!
OdpowiedzUsuńLo matko, chyba zrobie:)
OdpowiedzUsuńmam pytanie czysto techniczne: czy te ziemniaki wcześniej trzeba podgotować czy surowe wkładamy do piekarnika? i co z oliwą? dodajemy czy nie?
OdpowiedzUsuńNie podgotowujemy, ani nie dodajemy oliwy. Ja je piekę tylko w tej panierce, na papierze do pieczenia.
UsuńDziękuję za odpowiedź! :) Wypróbowałam i są naprawdę pyszne!!
UsuńTroszkę się na tę odpowiedź naczekałaś. Ale mam usprawiedliwienie! :D Na wiosce byłam na majówce, a tam internet na wiadra się nabywa :D
UsuńCieszę się baaaardzo, że Ci smakowały :)
bardzo fajny przepis! :)
OdpowiedzUsuńdzięki! :)
OdpowiedzUsuńMoje ziemniaki siedzą w piekarniku już 45 minut i wciąż są twarde :(
OdpowiedzUsuńNo niestety nie jestem w stanie wyliczyć co do minuty czasu pieczenia,po co gatunek ziemniaka to inny czas. Inne też mamy piekarniki. Jedyne co mogę poradzić to wydłuzyc czas pieczenia do osiągnięcia optymalnej miękkości ziemniaków.
UsuńJa dzisiaj piekę je :) robiłam je już kilka razy... są fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńGotowanych ziemniaków nie lubię. Pieczone - bardzo. Wypróbuję ten przepis. Mój jest mniej aromatyczny. Wilgotne, obrane ziemniaki panieruję w mieszance z pszennej mąki. soli, pieprzu i bardzo drobno posiekanego czosnku. Piekę w odkrytym żaroodpornym naczyniu. Po upieczeniu rozcinam każdy i dodaję kawałeczek masła i jeszcze soli. Czasem do panierki dodaję ziół prowansalskich. Też pyszne :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ziemniaki w każdej postaci, a twój przepis to dla mnie coś nowego z pewnością wypróbuję:) pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPiekę dzisiaj pierwszy raz :) jestem ciekawa jak wyjdą bo nigdy wcześniej nie piekłam na sucho bez oliwy itd...mam nadzieję,że wyjdą i nie będą twarde..
OdpowiedzUsuńdzisiaj u mnie na obiad :) już pieką się
OdpowiedzUsuńpieką się w piekarniku :) dzisiaj u mnie na obiad
OdpowiedzUsuńupiekłam te ziemniaki. niestety nie wychodzą rumiane jak na zdjęciu. na wierzchu zamiast brązowej chrupiącej skórki jest po prostu biały pył mąki, tyle że upieczonej. jest po prostu niemożliwością uzyskanie chrupiącej skórki bez użycia oleju i myślę , że tego też obawiała się Kasia zapytując czy czasem nie potrzebna jest tu oliwa. sprawdziłam, bez oliwy wyjdą takie: https://www.youtube.com/watch?v=XG7OKz31oZE (patrz efekt końcowy, jest dokładnie jak w tym filmiku).
OdpowiedzUsuńnie dobre... za suche
OdpowiedzUsuńREWELACJA!!!
OdpowiedzUsuńNo to dzisiaj wiem co będę robił na obiad :) Fajny pomysł i przede wszystkim nie wymagający wiele czasu skoro wystarczy surowe ziemniaki obtoczyć w przyprawach i do piekarnika. Super :)
OdpowiedzUsuńNiom i ja kochana się szykuje dziś na ucztę. Zobaczymy jak wyjdą ?
OdpowiedzUsuńWłaśnie się pieką nie mogę się doczekać ;3
OdpowiedzUsuńPolecam trochę ugotować najpierw ziemniaki, to szybciej się pieką i nie są twarde potem :)
OdpowiedzUsuń