poniedziałek, 7 maja 2012

Barszcz ukraiński SYS i przechwalanka

No to po majówce...Z bólem trzeba wrócić do rzeczywistości - w dodatku deszczowej i zimnej, brrr. Nas brutalne realia dopadły już wczoraj, po powrocie - pusta lodówka, brak świeżego chleba i kompletny brak ochoty na pójście po zakupy.

Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Uznałam bowiem, że to idealny moment na przetestowanie gotowego dania, które jakiś czas temu otrzymałam od firmy Sys.
Padło na barszcz ukraiński, w zasadzie nie wiem dlaczego :)
 




Wiem, że nie lubicie "gotowców" - ja z resztą też średnio, głównie na obecność w nich chemii. W tej zupie chemii nie ma, przynajmniej tak zapewnia producent na opakowaniu . W składzie mamy : soczewicę zieloną, burak suszony, ziemniak suszony, sól, kwas mlekowy, włoszczyznę suszoną, cukier, cebulę suszoną, kapustę suszoną, pomidor suszony, mleko w proszku odtłuszczone, koperek suszony i pieprz czarny. Trzeba przyznać że jak na "zupę w proszku" brzmi naprawdę nieźle.

 Podoba mi się opakowanie. Nie tyle ze względów estetycznych (choć tekturowy kartonik sugeruje "ekologiczność", co ma swoich zwolenników), co ze względu na przejrzyste i dokładne informacje na nim zawarte. Mamy ładnie oznakowane ile zupy otrzymamy z danego opakowania, czas przygotowania, dla ilu osób będzie to porcja, że jest to danie wegetariańskie. Sposób przygotowania jest napisany  dość nietypowo - takim nieco domowym i ciepłym językiem :) W dodatku właścicielka firmy podpisuje się "pod zupą" imieniem i nazwiskiem.

W kartoniku mamy dwie foliowe saszetki - jedną z suszonymi warzywami, drugą z przyprawami.
   

Sposób przygotowania jest banalnie prosty. Do zimnej wody dodajemy łyżkę masła, suszone warzywa - gotujemy 20 minut.Następnie wsypujemy przyprawy , gotujemy jeszcze 5 minut i gotowe. W 25 minut gotowa zupa- z prawdziwymi warzywami.

Efekt? Zaskakująco dobry. Zupa bynajmniej nie jest "cienka". Barszcz ma ładny nasycony kolor, jest nieźle doprawiony, choć przyznaję, że "poprawiałam" go po swojemu :) Ale niewiele. Dodałam też śmietany i , jako że wegetarianką nie jestem, kawałek wędzonki. Wszyscy zjedli ze smakiem. Ja również :)


No dobra, czas na chwalenie się :)
Dostałam prezent. Książkę kucharską. O taką:


Od kogo? Od StreetFoodPolska. Jeśli jadacie w lokalach, szczególnie kieleckich, musicie zajrzeć na ich bloga. Aktualnie trwa tam konkurs, więc też macie szansę na prezent się załapać :) Z książki z radością będę korzystać, czego świadkami pewnie niedługo będziecie :)

1 komentarz:

  1. No proszę :) Nawet nie wiedziałem, że nasza 200 fanka na FB prowadzi takiego smakowitego bloga :))) Cieszę się więc, że niespodzianka się przyda i czekam na efekty :) Pozdrawiam serdecznie Żorż Ponimirski- Kardynał Wielkiego Wspaniałego Kościoła Gastrofariańskiego oraz właściciel wspomnianego wyżej bloga.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mające na celu reklamę innych blogów nie będą akceptowane.