„I yam what I yam” - jak mawiał Popeye. I tu możecie zielenieć z zazdrości, bo to samo, może powiedzieć moje dziecko, które w szpinaku się wręcz lubuje. Pocieszę Was jednak, że wbrew obiegowej opinii, szpinak wcale nie zawiera jakichś ogromnych ilości żelaza. Nie wychowacie strongmena karmiąc go szpinakiem. Tak, tak, Popeye ściemniał - a raczej propaganda w czasie drugiej wojny światowej próbowała ludziom wmówić, że ta niepozorna zielenina zawiera więcej żelaza, niż czerwone mięso. Bo mięso było po prostu mało dostępne.
Co ciekawsze szpinak zawiera szczawiany, które wręcz utrudniają wchłanianie żelaza z potraw. Dlatego nie warto jakoś specjalnie przesadzać z częstotliwością jego spożywania.
Nie zmienia to faktu, że szpinak jest zdrowy. Zawiera wiele witamin, a zwłaszcza A, z grupy B, PP oraz C. Jest dobrym źródłem manganu, magnezu, miedzi, wapnia, fosforu, jak również sodu i potasu. No i jest mało kaloryczny: 100 gramów tego warzywa to zaledwie 20-32 kalorii.
I tym miłym akcentem kończę swoje wywody i zapraszam Was na zapiekane naleśniki ze szpinakiem i twarogiem :)
NA CIASTO:
NA FARSZ:
Wszystkie składniki ciasta naleśnikowego mieszamy za pomocą miksera lub trzepaczki na gładziutką masę. Smażymy na patelni ( dobra patelnia do naleśników to podstawa!), na niezbyt dużym ogniu cienkie naleśniki. Nie muszą się one przypiec, mogą być blade, bo i tak będziemy je jeszcze zapiekać. Odkładamy każdy upieczony naleśnik na odwrócony do góry dnem talerz, jeden na drugim.
Do garnka wkładamy masło, rozpuszczamy, dodajemy szpinak. Gotujemy tak długo aż szpinak z grubsza się rozpuści. Wówczas dodajemy sól, pieprz, przeciśnięty przez praskę czosnek i odrobinę gałki muszkatołowej. Wlewamy mleko, po czym gotujemy ok. kwadransa. Odstawiamy farsz do ostygnięcia.
Do ostygniętego szpinaku dodajemy twaróg. Mieszamy przy pomocy widelca. Doprawiamy do smaku tak powstałe nadzienie. Tak powstały farsz powinien wyjść niezbyt mocno zbity, niezbyt suchy. Jeśli chcielibyście by był bardziej stały, możecie dodać nieco więcej twarogu.
Zawijamy farsz w naleśniki. Naczynie żaroodporne smarujemy oliwą lub masłem, układamy naleśniki. Posypujemy startym żółtym serem.
Zapiekamy w piekarniku, w ok. 200 stopniach, aż ser się rozpuści, a naleśniki lekko się zrumienią.
Co ciekawsze szpinak zawiera szczawiany, które wręcz utrudniają wchłanianie żelaza z potraw. Dlatego nie warto jakoś specjalnie przesadzać z częstotliwością jego spożywania.
Nie zmienia to faktu, że szpinak jest zdrowy. Zawiera wiele witamin, a zwłaszcza A, z grupy B, PP oraz C. Jest dobrym źródłem manganu, magnezu, miedzi, wapnia, fosforu, jak również sodu i potasu. No i jest mało kaloryczny: 100 gramów tego warzywa to zaledwie 20-32 kalorii.
I tym miłym akcentem kończę swoje wywody i zapraszam Was na zapiekane naleśniki ze szpinakiem i twarogiem :)
SKŁADNIKI:
NA CIASTO:
- 125 g. mąki pszennej,
- 3 jajka,
- ok.1,5 szklanki wody.
- 3 łyżki oleju,
- sól do smaku.
NA FARSZ:
- 450 g. szpinaku mrożonego,
- 400 g twarogu,
- 400ml mleka
- 1/2 kostki masła,
- 3-4 ząbki czosnku,
- odrobina gałki muszkatołowej,
- sól i pieprz do smaku.
- Żółty ser do posypania
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Wszystkie składniki ciasta naleśnikowego mieszamy za pomocą miksera lub trzepaczki na gładziutką masę. Smażymy na patelni ( dobra patelnia do naleśników to podstawa!), na niezbyt dużym ogniu cienkie naleśniki. Nie muszą się one przypiec, mogą być blade, bo i tak będziemy je jeszcze zapiekać. Odkładamy każdy upieczony naleśnik na odwrócony do góry dnem talerz, jeden na drugim.
Do garnka wkładamy masło, rozpuszczamy, dodajemy szpinak. Gotujemy tak długo aż szpinak z grubsza się rozpuści. Wówczas dodajemy sól, pieprz, przeciśnięty przez praskę czosnek i odrobinę gałki muszkatołowej. Wlewamy mleko, po czym gotujemy ok. kwadransa. Odstawiamy farsz do ostygnięcia.
Do ostygniętego szpinaku dodajemy twaróg. Mieszamy przy pomocy widelca. Doprawiamy do smaku tak powstałe nadzienie. Tak powstały farsz powinien wyjść niezbyt mocno zbity, niezbyt suchy. Jeśli chcielibyście by był bardziej stały, możecie dodać nieco więcej twarogu.
Zawijamy farsz w naleśniki. Naczynie żaroodporne smarujemy oliwą lub masłem, układamy naleśniki. Posypujemy startym żółtym serem.
Zapiekamy w piekarniku, w ok. 200 stopniach, aż ser się rozpuści, a naleśniki lekko się zrumienią.
o takich jeszcze nie jadłam, bardzo ciekawie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam szpinak ale takiego połączenia jeszcze nie spotkałam
OdpowiedzUsuńświetne połączenie smaków :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam szpinak :-) Najbardziej świeży, ale jak niestety nie ma to wtedy zawsze jest ten mrożony w liściach. Pamiętam, że kiedyś też robiłam naleśniki ze szpinakiem, tylko z fetą i zapiekałam w sosie pomidorowym i było baaardzo smaczne :-) Podoba mi się tutaj, obserwuję i będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńA ja szpinaku z sosem pomidorowym nie próbowałam :) dzięki za pomysł!
Usuńheloł :) ale pysznie te naleśniczki wyglądają ! <3
OdpowiedzUsuńa dziękuję!
Usuńtak nawiązując do Popeye i szpinakowej propagandy - to była to po prostu wpadka amerykańskich uczonych - z tego co pamiętam to zamiast któreś tam miejsce po przecinku im wyszło dziesiętne (zwykła literówka) i zanim zauważyli to już rozpropagowali szpinak jako źródło żelaza
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz, od tego się zaczęło. Ale jeśli wierzyć internetowi, to później właśnie tę pomyłkę wykorzystano propagandowo, dzięki czemu pogląd na ogrom żelaza w szpinaku utrwalił się w świadomości społecznej jeszcze bardziej.
UsuńZrobiłam. Są pyszne
OdpowiedzUsuń