No ale wracajmy do kartaczy :D
SKŁADNIKI:
- 20 sztuk ziemniaków ( 15 surowych i 5 ugotowanych )
- 50 dag mięsa wieprzowego - może być tłustawe (niektórzy używają również mięsa wieprzowego mieszanego z wołowiną)
- 2 ząbki czosnku
- majeranek do smaku
- sól do smaku
- pieprz czarny do smaku
- podsmażony boczek i cebulka jako omasta
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
FARSZ:
Mięso mielimy ( możemy je też drobniutko posiekać). Dodajemy do smaku sól, pieprz, przeciśnięty przez praskę czosnek i majeranek. Mięso starannie wyrabiamy.
Surowe ziemniaki obieramy, myjemy i ścieramy na tarce o najdrobniejszych oczkach. Odciskamy ( podobno najlepsza do tego celu jest czysta pielucha tetrowa lub...pończocha :) - nowa oczywiście) ale nie wylewamy soku. Odstawiamy go w misce na chwilę, tak aby krochmal osiadł na dnie. Wystarczy 10-15 minut. PO tym czasie wodę z wierzchu zlewamy, zaś krochmal wyjmujemy i dodajemy do odciśniętych ziemniaków.
Gotowane ziemniaki tłuczemy dokładnie lub przepuszczamy przez praskę albo maszynkę do mięsa i dodajemy je do pozostałych składników. Solimy i wyrabiamy wszystko na jednolitą masę.
Formujemy z ciasta kule wielkości sporej pomarańczy, spłaszczamy, kładziemy do środka nadzienie i formujemy obłe, podłużne pyzy.
W sporym garnku gotujemy wodę (osoloną). Do wrzącej wody wkładamy pojedynczo kartacze, dbając, by woda nie przestawała wrzeć. Gotujemy około pół godziny. Wyjmujemy przy pomocy łyżki cedzakowej. Podajemy posypane skwareczkami i podsmażoną cebulką.
Czasem kartacze robi się w wersji oszczędniejszej, resztkowej - np. kiedy zostanie nam gotowane mięso z innego obiadu można to mięso zmielić doprawić i nim faszerować ciasto. Oczywiście "prawdziwe" kartacze to to nie są :) ale smakują również całkiem nieźle.
A, i zdradzę Wam, że ja najbardziej lubię kartacze na drugi dzień -kroję je wtedy na grube plastry i podsmażam na patelni - PYCHA!
NIESAMOWITE!!! Już od dawna mam w planach kartacze, muszę je zrobić!!!
OdpowiedzUsuńtrzeba będzie wypróbować
OdpowiedzUsuńTo nie calkiem moja bajka, ale Mezczyzna uwielbia :)
OdpowiedzUsuńKocham kartacze, to jedna z moich ulubionych potraw z dzieciństwa :) Zawsze z mieszanego mięsa, ale nigdy nie dodawałem czosnku :) I to prawda, odsmażane są genialne :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam kartacze jako rodowita Mazurzanka :) są u mnie zdecydowanie za rzadko... chociaż się nie dziwię, bo bardzo dużo z nimi zamieszania ;pco nie zmienia faktu, że kartacze kocham miłością odwzajemnioną, same wskakują na talerz :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Witam
OdpowiedzUsuńIle kartaczy wychodzi z takiej porcji ciasta? Czy wszystkie na raz gotujesz, czy robisz to na raty?
Mam zamiar je jutro przygotować :)
Pozdrawiam
Jagodamii
Nie powiem ci co do sztuki, ale około 10, tak mniej więcej.
UsuńJeśli masz spory garnek, to spokojnie możesz je wrzucić do gotowania razem. Chodzi tylko o to, by dało się je delikatnie przemieszać podczas gotowania, tak aby nie przywarły do dna.
Wkładaj je tylko pojedyńczo. Nie musisz się martwić, że ostatni trafi do garnka jakieś 5 min, czy 10 min później niż pierwszy- u nas się mówi, że ten ostatni kartacz i tak ugotuje się pierwszy :)
P.S. Daj znać jak wyszły!
OdpowiedzUsuńNo wreszcie rasowy przepis na kartacze, bo takie tylko na Suwalszczyźnie. Może jeszcze taka podpowiedź, mięso po doprawieniu odstawić na 2-3 godz. Może to był taki rodzaj peklowania, w każdym bądź razie moja babcia / z Suwałk/ tak właśnie robiła z posiekanym mięsem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Suwalszczyznę, autorkę i próbujących „smaków Suwalszczyzny”.
O rany, ale komentarz! :)
Usuń1.Zazdroszczę Babci, bo ja swojej nie znałam osobiście, a z tego co Tato opowiada, tez robiła kartacze z siekanego mięsa. Nie mieliło się mięsa i tyle. A w życiu nie jadłam kartaczy z siekanym mięsem. Może się w końcu skuszę. Wypadałoby nawet.
2.Wskazówka z "peklowaniem"- prosta ale bezcenna. Na pewno się zastosuję! Na bank muszą być lepsze, muszą mieć więcej smaku!
3. Szkoda, że piszesz z anonima, bo może wypytałabym o więcej "ciekawostek" :)
Pozdrawiam cieplutko
Wiesz, ja jestem niedzielnym „kucharzem”, jeżeli wiem że żona nie stanie na wysokości zadania, to sam zakasuję rękawy. A tak właśnie jest z potrawami z ziemniaków, a z kartaczami w szczególności. Kuchnia Suwalszczyzny jest tak oryginalna, jak jej gwara, wszystko to dzięki jej położeniu, a i ludzie karmieni tymi polsko, litewsko, niemiecko, białoruskimi pysznościami jacyś inni. Od czasu do czasu wpadnę na jakąś suwalską potrawę, żeby choć oko nacieszyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Paweł
Coś w tym jest, bo te ziemniaczane regionalne potrawy są jednymi z nielicznych, przy których mój mąż pomaga, a nawet bywa głównym inicjatorem i prowodyrem :)
UsuńCzasem zdarza mi się nawet umywać ręce od roboty, a co!
I zgodzę się z Tobą, że Suwalszczyzna jest specyficzna. Im jestem starsza (bożę!) tym bardziej ją doceniam. Ludzi zwłaszcza. I kuchnię też. No i przyrodę. Nawet gwarę, która kiedyś wydawała mi się zwyczajnie "wieśniacka". A teraz się cieszę, że wiem co to "zgrępa" :)
Mam nadzieję, że bywasz gdzieś w "moich" rejonach-a sądzę, że musisz bywać, lub mieć coś z Suwalszczyzną wspólnego-i spotkamy się przy kartaczu :)
Nie tylko na obrazku/zdjęciu, ale przy takim parującym, parzącym usta (bo ciężko się powstrzymać z próbowaniem) :)
muszę zrobić, przymierzam się od roku do nich ://, ale z Twoim przepisem na pewno się uda :)
OdpowiedzUsuńRobię z takiego samego przepisu tylko zawsze z podwójnej porcji :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak: jak mnie wyszły pyszne to Wam wyjdą przepyszne :)
POzdrawiam
Jak superowo, że jest taki dobry przepis na kartacze. Mój mąż ma mazurskie korzenie, a ciotka Maryśka serwuje tam wspaniałe kartacze. Nigdy do końca nie zdradziła nam przepisu. Jak szwagier zobaczył kartacze to zasadził się na 5 sztuk. Poległ przerażony na 2, bo już więcej się nie zmieściło i tak do niemałego brzuszka :) No i mi nigdy nie wyszły te kartacze!!! Bo bardzo chciałam dogodzić rodzince, ale kartacze rozkleiły, rozpadły się w garnku. Co mam robić? Jak to ciasto okiełznać? Mam wrażenie, że chyba trzeba te starte ziemniaki bardzo, ale to bardzo porządnie odcedzić. Czy tak? bardzo proszę poradź mi coś Catus. Bo zaczęłam wierzyć, że możne tym razem się uda :)
OdpowiedzUsuńAż zadzwoniłam do Teściowej, co by mi patenty sprzedała.
UsuńDowiedziałam się co następuje:
1. sporo zależy od gatunku ziemniaka, bo niektóre są bardziej "mączne", inne mniej.
2. i tak się da kartacze zrobić z każdego gatunku ziemniaka. jeśli Tobie się rozklejają, to Teściowa poleca dodać mąki ziemniaczanej do ciasta. nie potrafię podać Ci dokładnych proporcji, ale na niedużą miskę ciasta to około 1 łyżki. W każdym razie najprościej "skleić" ciasto mąka ziemniaczaną. Gdybyś z mąką przesadziła, to jedyne co Twoim kartaczom grozi, to lekko żelkowa konsystencja. Z każdym kolejnym razem łatwiej Ci będzie wyczuć, czy ciasto jest Ok - tak na oko.
Co do gatunków ziemniaków, które są najlepsze do kartaczy, to dam znać jak się do Babci dodzwonię, bo teraz albo jest na dancingu, albo w kościele :D
Uściskuję i trzymam kciuki. Jak mi kartacze wychodzą, to Tobie wyjdą na bank :D
I jeszcze mi znajoma (pozdrawiam, Asia!) podpowiedziała, że jak już masz gotowe kartacze i widzisz, że Ci się rozwalają pierwsze, możesz je próbować ratować obtaczając surowe, przed gotowaniem mąka pszenną.
UsuńDobra rada z mącznym obtaczaniem surowych kartaczy, dziękuję i pozdrawiam.
UsuńDziękuję Catus, ze tak dużo dla mnie zrobiłaś :) Już uzbroiłam się w niezłe ziemniaki. Na prawdziwym targu, takim wiejskim. Pani zaprzyjaźniona od warzywek też rodowita dziewczyna z Mazur, więc wie co hoduje i uprawia. Jutro wielki dzień kartaczowy. Jeszcze dziś zamarynuję mięsko według Waszych wcześniejszych rad. Ma być pysznie! Na 1 dzień z lubością porzucę dietę :) Odezwę się w przyszłym tygodniu i dam znać jak mi wyszło. Jeszcze się zadobędę w słoninkę i już. Pozdrowienia dla Wszystkich, Agnieszka.
OdpowiedzUsuńKiedyś dodałem za mało skrobi ,kartacze zaczęły się rozpadać w wodzie. Miałem kilka jajek na podorędziu i frytkownicę. Wyszły dziwne ale smaczne.
OdpowiedzUsuńSmażyłeś surowe ciasto z dodatkiem tych jajek? Czy ratowałeś te rozpadnięte kartacze?
UsuńSorki, jeśli pytania są głupie, ale zaciekawiła mnie ta opcja, a nie mogę sobie wyobrazić "jak to było zrobione" :)
No więc kartacze wyszły doskonale !!! Catus, Twój przepis jest rewelacyjny! Nic się nie rozpada. Już jak lepiłam te kartacze, to wiedziałam, że będą OK. Po prostu trzymały się przysłowiowej kupy :) - zwarte i gotowe aby trafić do wrzątku. Oczywiście nie mogłam się doczekać, kiedy ta woda po pierwszym kartaczu zacznie znów wrzeć i wrzuciłam kartacze wcześniej. Trochę naczekałam się, aż w garze znów zabulogocze, ale na szczęście kartacze wyszły jak laleczki. Jeszcze pogadałam ze znajomą Ukrainką i dała mi kilka bardzo cennych rad, którymi chcę się z Wami podzielić. Powiedziała mi, że jak się da za dużo gotowanych ziemniaków, to kartacze będą twarde. Kazała dokładnie wyzbierać krochmal ziemniaczany z dna miski. No i żeby dodać łychę maki ziemniaczanej, chociaż ta mąka nie jest tak dobra jak oryginalny krochmal. A na koniec zdradziła, że jak już wrzucam kartacza z łyżki do wrzątku to ma on koziołkować (kartacz, a nie wrzątek :)), czyli turlać się w wodzie ku dnie. Wtedy ładnie się ugotuje :) No i wyszło :) Pozdrawiam, Agnieszka.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę :)
UsuńI z tego, że kartacze wyszły i że chciało Ci się poświęcić czas by opisać efekty kucharzenia z tym przepisem :)
Bardzo dziękuję za wskazówki - o "koziołkowaniu" kartaczy nigdy nie słyszałam. Zwrócę na to uwagę następnym razem. Pozwolisz, że uzupełnię przepis o Twoje wskazówki? Nie każdy czyta komentarze, a faktycznie, nie napisałam o konieczności zebrania krochmalu, ani o tym, że zbyt duża ilość gotowanych ziemniaków może spowodować nadmierną twardość kartaczy.
A propos ziemniaków, tych gotowanych, rozmawiałam niedawno z koleżanką, która wychowała się na Litwie. No i ona nie wyobraża sobie, aby cepeliny robić z jakąkolwiek ilością gotowanych ziemniaków. Tylko surowe!
Stwierdzam, że cepeliny i kartacze to dwie różne potrawy, choć u nas często ich nazwy stosuje sie zamiennie :D
Pozdrawiam !
Oczywiście Catus, jak najbardziej jestem za wykorzystywaniem wzajemnych uwag i ulepszaniem. Warto rozmawiać, bo każdy nie tylko daje coś drugiej osobie ale i otrzymuje. Widzisz, nasza ciotka Maryśka trzyma ten przepis dla siebie i nie zdradza, ale dzięki Twojemu blogowi ja już znam bardzo dobry przepis. Mało tego, jeśli pozwolisz to dam siostrom męża. One jak harpie by się na to chciały rzucić.
UsuńPozdrawiam i będę zaglądać tutaj. Agnieszka.
Bardzo Ci dziękuję :)
UsuńEj najpierw sama rób, potem się przepisem dziel. A co ! :D
Drążysz temat na maksa - należy Ci się "fejm" za tę dociekliwość :D
Będzie mi miło, jak zajrzysz czasem. choćby na kawkę :)
Właśnie zaraz się do nich zabieram :) muszę sobie obiad na jutro wyszukiwać. A że ostatnio jadłam je u teściowej i bardzo mi smakowały, to dzisiaj się sama trochę pomęcze :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWyszły?!
UsuńUgotowałam kartacze pierwszy raz w życiu a jadłam je tylko kilka razy w dzieciństwie u sąsiadki. Gotowałam więc trzymając się ściśle przepisu (łatwizna) i wyszły przepyszne. Jesteśmy teraz z mężem po obiedzie i po dokładce i zaraz popękamy chyba. To będą teraz nasze ulubione kluchy!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Ale nie pękajcie, proszę :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak dokładnie wygląda nadziewanie kartacza? Ile mniej więcej tego farszu ns sztukę?
OdpowiedzUsuńTroszkę przypomina nadziewanie bułeczek. Porcję ciasta należy "rozpłaszczyć" na dłoni na niezbyt cienki placek,( tak do 1 cm nawet). Na to kładziemy nadzienie ułożone w jajowatym kształcie. Nadzienia powinno być sporo. W sumie to ile wlezie, byle sie dało "zamknąć " ciastem farsz. Kartacz powinien mieć owalny kształt.
UsuńW ogóle dziękuję za komentarz- wynika z niego, że najlepiej byłoby wstawić filmik z tego "lepienia". Postaram sie go zrobić.
witam, nigdy nie robiłam kartaczy, trochę się boję czy jak je będę gotować 30 minut to czy się nie rozgotują? nie lepiej byłoby najpierw mięso usmażyć i takim gotowym faszerować kartacze ( wtedy można by je krócej gotować !) ? Czy to jednak nie jest to samo ?
OdpowiedzUsuńu nas się czasem robi takie kartacze "na skróty" z resztkami wędlin , albo właśnie przesmażonym mięsem. nie sa to "prawdziwe" kartacze, ale tez wychodza smaczne. z powodzeniem możesz próbować. swoją drogą - mam dwa komentarze obok siebie- Ty pytasz czy się kartacze nie rozlecą, a ktoś niżej, czy mięso nie będzie surowe :)
Usuńudały się ;p zrobiłam tak jak w przepisie, tylko dodałam mąki ziemniaczanej 3 łyżki. i z surowym mięsem, 15 minut od wypłynięcia. mięso było ugotowane ;p następnym razem zrobię mniejsze bardziej podzielne ;p tych dużych nie da się dużo zjeść ;) dziękuję za przepis i pozdrawiam ;*
UsuńPychotka. Jedzenie mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńcyt. "A propos ziemniaków, tych gotowanych, rozmawiałam niedawno z koleżanką, która wychowała się na Litwie. No i ona nie wyobraża sobie, aby cepeliny robić z jakąkolwiek ilością gotowanych ziemniaków. Tylko surowe!"
OdpowiedzUsuńJa kiedyś właśnie takie jadłem i szukam przepisu. Catus czy przypadkiem nie będzie surowe mięsko w środku po gotowaniu poł godzinnym?
nie, nie powinno. po 10-15 min od wypłynięcia kartaczy mięso powinno być ugotowane.
UsuńA ja proponuję "zmodernizowane" okrągłe nie owalne i gotuję 50-60 minut ( nie pękają) na palniku z malutkim ogniem, dla tych smakoszy którzy mają obawę , że mięso będzie surowe.( dla tych co nie lubią tatara)
OdpowiedzUsuńSmacznego miodzio w buzi, smakosz urodzony nad morzem -Darłowo, małżonka Ełk zapraszamy mieszkańców Mazur na nasze plaże- raz w roku odwiedzamy Mazury i Suwalszczyznę kończymy w Gołdapi pozdrawiam Jerzy.
Swietny przepis. Prosty i tak ma byc. Ja pochodze z Elku, a maz jest litwinem i prawda - nie da sie mu wmowic, ze kartacze to tak moze nie do końca litewska potrawa. :)
OdpowiedzUsuńWitam, jutro zabieram się za kartacze, po raz pierwszy w życiu. Zaopatrzyłam się dziś w mięsko i ziemniory, a jutro do dzieła. Mam w pamieci kartacze jedzone w Jeleniewie w knajpie Jelonek (Suwalszczyzna) no i najlepsze u "mojej " kochanej gospodyni w Szurpiłach. Mmmm -pychoty. Od lat zabieram się za zrobienie i jakoś tak czas za szybko uciekał. Ale jutro nieodwołalnie do garów. Jestem mocno zdeterminowana. O efektach powiadomię. Pozdrawiam autorkę/autorów przepisu.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Najlepsze następnego dnia, odsmażane! :)
OdpowiedzUsuńOla
Masz, chyba wielką rodzinę i wielu przyjaciół (Smakoszy) bo co trafiam na Twój blog i korzystam z Twoich przepisów, to wszystko jest wspaniałe. Choćby karkówka peklowana itd.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki, aż chce się dalej gotować i oczywiście jeść, jeść. Jestem chyba niepoprawnym subarytą, ale nie tylko ja, ale moja rodzina i znajomi też.
Witek
mam pytanie, bo w innych przepisach jest dodawane jajko do ziemniaków, napisz, czy faktycznie ma go nie być ????
OdpowiedzUsuńaga
niektórzy je dodają, ale duża ilość skrobi i tak trzyma ziemniaczane ciasto w ryzach - u mnie w domu jajka się do ciasta nie dodaje.
UsuńA ja mam pytanie co do wielkości ziemniaków... :-) Są to raczej te średnie czy z tych większych?
OdpowiedzUsuńJezeli chcecie zeby kartacz byl bialy wsypcie witaminy c do ziemniakow,Litwiny tak robia;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż muszę zrobić pycha smak dzieciństwa :D zapraszam do siebie http://10198.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki za ten przepis! Zrobiłam dziś wg niego moje pierwsze kartacze w życiu (uwielbiam je jeść, a nigdy jeszcze nie odważyłam się zrobić). Wyszły wspaniałe! Przepis jest tak prosty i przejrzyście napisany, że bez problemu uporałam się ze wszystkim w 2 godziny :) (włącznie z rozpoczęciem degustacji ;) ) a zawsze wydawały mi się takie skomplikowane i pracochłonne. Super przepis!
OdpowiedzUsuńTo nie są kartacze! To są pyzy! Kartacze, czy tez litewskie cepeliny robi się tylko i wyłącznie z surowych ziemniaków! Ludzie Złoci, więcej szacunku do potraw regionalnych!!! Sił mi brak na ignorancję :(
OdpowiedzUsuńNiestety całe moje kartacze się rozwaliły.. jakby ciasto było za miękkie. Wszystko pływało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie trafiłam na Twój przepis, ale jako Galicjanka zupełnie nie rozumiem tego "ciasta". Trochę surowych i trochę gotowanych ziemniaków?? Błagam o wyjaśnienie - jak dziecku - krok po kroku :) bo ni w ząb nie kumam :( Pozdrawiam. Maria
OdpowiedzUsuńRobilam Pyszne
OdpowiedzUsuńPomocy! Nazbyt sobie rozdrobniłam surowe ziemniaki i niestety wyszła papka ;-( Da się to jakoś uratować?
OdpowiedzUsuńDziekujemy robilam pierwszy raz wyszly pyszne a co najwazniejsze smakowaly dzieciom!
OdpowiedzUsuńPodszedłem do kartaczy po raz piąty i efekt ten sam - zupa ziemniaczana. Odpuszczam - tego się bez co najmniej pół kilograma mąki zrobić nie da. Tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że moderator nie przepuszcza mojej opinii. Tym bardziej potwierdza to fakt, że owe "kartacze" bez mąki pszennej w ilości co najmniej 1 do 2 po prostu nie maja prawa wyjść. Apeluje zatem do autorki bloga o zweryfikowanie przepisu i uzupełnienie składników o mąke pszenna!
OdpowiedzUsuńTragedia. Jedna wileka ZUPA.
OdpowiedzUsuń....cóż moje się rozwaliły:(
OdpowiedzUsuńpierogi dobrze wyszly za to;pp
OdpowiedzUsuńi kartoflanka:) polecam wszystkim którzy są w tej sytuacji co ja byłam;pp
UsuńMąka pszenna? o zgrozo!!! Nigdy jej nie dodawałało się w naszej rodzinie. Jak już to tylko kartowlaną, ale gdy ziemniaki nie były zbyt mączne. Stosunek ziemniaków surowych do gotowanych jest idealny.
OdpowiedzUsuńWychodzą bez maki jak bonie dydy. Trzeba ciasto docedzić na maksa z wody ziemniaczanej i porzadnie zebrać krochmal z dna. I wyjdą. Jak mnie wyszły, to innym tez sie udadzą. Tylko trzymajcie sie przepisu Catus. Pozdrawiam, Agnieszka
OdpowiedzUsuńHej :) ja pochodzę z lubelszczyzny i u mnie też się gotuje coś takiego, tylko trochę inaczej. To, co zostaje po odciśnięciu ziemniaków i odlaniu wody, to skrobia. U nas zaparza się ją i dodaje do ziemniaków, dodaje soli i wyrabia ciasto. Gotowanych pyrów nie dodajemy, a mięso TYLKO siekane, z cebulą. I zawsze obstawiamy, ile kto zje. Rekordzistą jest tata, ale nigdy nie zjada więcej, niż 4. Chyba jutro na obiad zrobię- mój mężczyzna się ucieszy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper przepis, ale prosze mi powiedziec, co zrobilem zle, jesli moje wyszly bardzo ciemno szare - nie takie jak na zdjeciu? Uzylem caly krochmal z ziemniakow i w zasadzie nie mialem problemow z rozklejaniem w czasie gotowania. Tylko ten kolor!!!
OdpowiedzUsuńMam w sumie 3 pomysły:
Usuń1:rodzaj ziemniaka
2: być może starte ziemniaki zbyt długo sobie stały i zwyczajnie ściemniały, jak to ziemniak
3: kartacze, już gotowe, zimne, nabierają takiego troche sinawego koloru.
ktoś wie ile dodać krochmalu do ciasta?
OdpowiedzUsuńCould someone translate the recipe in English please?
OdpowiedzUsuńCould anyone translate the recipe in English please?
OdpowiedzUsuńa, bez miesa można?
OdpowiedzUsuńmożna :)
UsuńPrzeczytałam przepis, przeczytałam część komentarzy (choć jestem dziś zbyt zmęczona, by całość czytać) i postanowiłam koniecznie ten przepis wypróbować. I tu moja gorąca prośba. Nie jem wieprzowiny i niczego co pochodzi od świnki do ust nie wezmę. Czym więc mogę zastąpić to mięso, by całość miała jak najbardziej zbliżony smak?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale jesz mięso oprócz wieprzowiny? Ostatnio moja mama zrobiła kartacze z siekanym mięsem z kurczaka. Zupełnie niepodobny smak ale wyszły przepyyyyyszneeee
Usuńprzepis rewelacja...faszeruje grzybkami leśnymi z cebulka tylko lekko zmiksowane ...
Usuńniebo w gębie, zawsze wychodzą
luby uwielbia a mnie w końcu wychodzą XD
sa delikatne i rozpływają się w ustach
polecam i dziękuje za przepis
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńa mnie odpadło ciasto od mięsa :(
OdpowiedzUsuńrospuściło mi się ciasto w wodzie i samo mięso zostało - chyba jajko i mąkę dam
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis, kartacze wyglądają bardzo apetycznie! :) Właśnie takie regionalne smaki mają szansę na wygraną w naszym konkursie kulinarnym. Wystarczy, że dodasz do wpisu grafikę konkursową i kilka zdań od siebie (info dostępne na stronie https://e-turysta.net/konkurs-kulinarny/), a będziesz mogła wygrać chociażby aparat cyfrowy i promocję na Smaker.pl. Pozdrawiam i powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj robię trzeci raz z tego przepisu . Za każdym razem jest to potrawa na "rządanie" naszych gości ... Sąniesamowite a jak zimna wódeczka po nich wchodzi ...klękajcie Narody.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Właśnie wrzuciłem do wrzątku. Za pół godzinki powiem jak wyszły.
OdpowiedzUsuńNarazie się nie rozpadają. Czekam z niecierpliwością.
NO i już po.
OdpowiedzUsuńWyszły nieźle, jednak nieco twardawe, ale to pewnie dlatego że dodałem nieco mąki ziem. bo obawiałem się by się nie rozpadły.
Wyszły dość zbite, sale trzeba mieszać w garze, bo te na dnie się nieco przypaliły.
Ogólnie jest ok. A co do tego że komuś się rozpadły i wyszła zupa ziem. to wg mnie masa była za mało odciśnięta. Wieeeele lat temu też tak miałem i przez to zniechęcilem się do kartaczy (choć je uwielbiam) więc po wielu latach to znowu mój pierwszy raz. Mam nadzieję nie ostatni, bo dla tego smaku warto dążyć do perfekcji.
Jutro na obiadek jeszcze pyszniejsze odgrzewane :)
nowa stopka sprawdza się lepiej od niejednej pieluchy
OdpowiedzUsuńkiedy robi się ich większą ilość (tak 3kg surowych i 1kg gotowanych ziemniaków) polecam surowe ziemniaki rozdrobnić sokowirówką -- odpada etap wyciskania. Na jeden obiad, to szkoda brudzić.
OdpowiedzUsuńSuper przepis wyszły idealnie jak to się mówi niebo w gębie
OdpowiedzUsuńna 6 ziemniaków surowych 1 gotowany. Do tartych ziemniaków 1 lub 2 tarte cebule + krochmal z wyciśniętych ziemniaków. Najprościej odsączać przez rajstopy. Wywar na kości do gotowania . Kartacze gęsto włożone do gara. I to są kartacze:)
OdpowiedzUsuń